sobota, 14 kwietnia 2012

Rozdział 2

  2.) Things will never change, and our hearts 
      will always separate. Forget about you,
       I'll forget about you...

                                                     Listen to - Unspoken

Layla podniosła głowę omal nie zderzając się głową z jednym mężczyzną. A raczej chłopakiem, który wyglądał na jej rówieśnika. Ich twarze dzieliły zaledwie kilka milimetrów. Jego niebieskie oczy patrzyły na nią głębokim wzrokiem. Wzrok miał spokojny, pewny siebie i  taki pociągający... Layla lekko otworzyła usta, chciała odetchnąć i odwrócić wzrok, lecz nie mogła. Poczuła taką słabość do tych oczu, do tych niebieskich tęczówek, które wyglądały jak spokojne morze, przed wielką burzą. 
On zaś patrzył na jej zielono - niebieskie oczy, które były zaszklone od łez. Widział w nich ból i bezradność, miała też w tych tęczówkach coś tajemniczego i pociągającego. Takich oczu nigdy nie widział, miała takie niezwykłe. Zauważył jak dziewczyna spuszcza wzrok i lekko odsuwa się od niego. Po chwili Louis - bo tak miał na imię chłopak, odwrócił wzrok  beznamiętnie patrząc się przed siebie.  Layla cichutko westchnęła spoglądając na drugiego chłopaka, który miał śliczne czekoladowe paczadełaka. Chłopak uśmiechną się do niej, odwzajemniła uśmiech trochę niepewnie. Jeszcze raz spojrzała na tego chłopka o tych pięknych oczach, który obecnie patrzył nadal przed siebie nieobecnym wzrokiem. Dziewczyna odwróciła głowę i posłała ciche 
" przepraszam " na co chłopak o czekoladowym spojrzeniu zaśmiał się cicho, mówiąc " nic się nie stało ." Layla posłała mu uśmiech, po czym udała się do wyjścia.
 Louis podniósł na nią wzrok i przyglądał się jak powoli znika z jego punktu widzenia...
- Chłopaki co wy tu robicie ? - dobiegł go głos za pleców, brunet odwrócił się i zobaczył Nialla. Wymienił spojrzenia z Zaynem, po czym westchną i powiedział :
- Szukamy cię. - Niall spojrzał na nich dziwnie, po czym lekko kiwną głową ze zrozumieniem.
Zayn wyjął z kieszeni paczkę papierosów, czując chęć zapalenia. Blondyn tylko wywrócił oczami.
- Teraz ty ? - zapytał z irlandzkim akcentem, Zayn tak jak Lou spojrzeli na niego pytająco.
- Layla też chciała zapalić i...ah wy przecież jej nie znacie. - Powiedział Niall, krzywo się uśmiechając do palącego Zayna.
- Layla...- zapytał Louis, co brzmiało raczej jak stwierdzenie niż pytanie. Zorientował się, że musiało to być imię dziewczyny, która na nich wpadła. Niall posłała mu uśmiech i jeszcze raz spojrzał na Zayna, który wypuszczał dym z ust. 
- To co, będziemy tu tak stać ? - zapytał Malik, sprawiając tym, że  Lou tak samo jak i Niall ocknęli się ze swoich rozmyśleń. 
- Nie, możemy już iść bo zgłodniałem. - Westchną blondyn, śmiejąc się cicho. Po czym cała trójka podążyła do drzwi wyjściowych. 

                                                           *****
Dla Harrego poprawił się humor, zdał sobie sprawę, że nie potrzebnie się denerwował. Chociaż nadal czuł jakiś smutek, który siedział w nim. Czuł taką pustkę, bezradność...
Ah, co ta pogoda może zrobić z ludźmi. - Pomyślał, wszystko usprawiedliwiał pogodą, ale czy to tak naprawdę było tylko przez deszcz i szare chmury ?
Leżał tak bezradnie na łóżku z zamkniętymi powiekami i myślał. Sam nie wiedział dokładnie o czym rozmyślał, wiedział jednak, że było mu cholernie smutno. Nawet nie wiedział z jakiego powodu. Lekko otworzył swoje zielone paczadełka i spojrzał na okno, jak spływały po nim krople ciężkiego deszczu. Wiatr wiał tak, że od czasu do czasu można było go usłyszeć. Było mu zimno. Chciał właśnie teraz poczuć jak ktoś go przytula, poczuć czyjeś ciepło... 
Gwałtownie się poruszył, kiedy usłyszał jak ktoś dobija się do jego drzwi. Powiedział ciche " proszę " i podniósł się do pozycji siedzącej. To był Liam, który uśmiechał się do niego pogodnie. Jednak kiedy zauważył minę bruneta od razu spoważniał i przyglądną mu się uwarzenie.
- Harry, wszystko w porządku ? - zapytał przyjaznym głosem, a Harry wymusił się na uśmiech.
- Tak. - Odpowiedział króto. Liam lekko się do niego uśmiechną i poklepał po plecach.
 Blondyn chciał jeszcze coś powiedzieć, lecz nie pozwolił mu na to jego telefon, który właśnie zabrzęczał. Dostał wiadomość, zaciekawiony Liam szybko wyciągnął telefon z kieszeni i spojrzał na wyświetlacz. Zobaczył krótki napis " nowa wiadomość od : Zayna x ." Blondyn odczytał krótką wiadomość, która brzmiała tak :
" Już wracamy z naszą zgubą. Lou uparł się by kupić procenty a Niall jedzenie, więc szykuję się mały seans filmowy dziś wieczorem! x ." Liam zaśmiał się, lecz po chwili na twarzy chłopka pojawił sie lekki grymas. Przypomniał sobie, że dziś miał się spotkać z Danielle. Odpisał, więc krótkie " Miałem spotkać się z Dani. "
Po krótkim czasie dostał odpowiedź  " To zaproś ją do nas. " Chłopak pomyślał, że to może być dobry pomysł, więc szybko napisał sms'a do swojej dziewczyny.  Harry przyglądał się temu wszystkiemu z zaciekawieniem, i co chwila zerkał na uśmiechniętego blondyna. Payne poczuł na sobie wzrok bruneta, więc zaraz mu wszystko wytłumaczył o co chodzi. Następnie razem w dwójkę zeszli na dół do salonu. Danielle miała przyjść za godzinę, a przez ten czas Liam chciał trochę ogarnąć dom z Harrym. Jednak dla loczka wcale nie uśmiechało się sprzątanie, z grymasem zwlókł się z kanapy i zaczął pomagać dla swojego przyjaciela.


Reszta chłopaków pojawiła się w domu równo o trzynastej. Do domu jako pierwszy wszedł Niall, trzymając w obu rękach dwie wielkie paczki chipsów. Za nim wszedł Zayn a na samym końcu Lou, który trzymał w ręku reklamówkę z alkoholem. Chłopacy trochę się zdziwili, kiedy zobaczyli  Harrego, który zamiatał podłogę. Lou zaśmiał się, jednak zaraz tego pożałował, bo został obdarowany morderczym spojrzeniem od Stylsa.
- Jak dobrze, że już jesteście Danielle będzie za piętnaście minut. - Wyszczerzył się Liam, podbiegając do nich. Harry westchną i zamruczał z niezadowoleniem.
- Chyba wystarczy tych porządków..- Powiedział odkładając szczotkę i niewinnie uśmiechając się do Liama, który się już nie uśmiechał.
- No co ? -zapytał, na co Liam tylko westchną i pokręcił głową z niedowierzaniem.
- Cały Harry...- Wymamrotał Payne cicho śmiejąc się.
Niall i Louis poszli przygotować jedzenie a Zayn, Liam i Harry udali się do salonu by poszukać jakiegoś dobrego filmu, którego mogli by oglądnąć i takiego, który by też spodobał się dla Dani. Zayn od razu rzucił się do wszystkich płyt z filmami i zaczął je oglądać, podobnie zrobił Harry. Jedynie Liam zachował się normalnie i zamiast rzucić się na płyty tak jak jego przyjaciele, on spokojnie sobie usiadł na podłodze.
- A ten ?! - Wrzasnął podekscytowany Zayn wyciągając płytę z napisem " Notebook." Chłopacy spojrzeli na niego dziwnym wzrokiem.
- Chcesz oglądać jakieś romansy ? - zaśmiał się Liam, za co dostał poduszka w głowę od oburzonego Zayna.
- Twoja dziewczyna by nie narzekała, a po za tym lubię oglądać takie filmy... - wyjaśnił pakistańczyk, chłopacy zaśmiali się, lecz Harry nagle spoważniał mówiąc :
- Lubię ten film, możemy go nawet oglądnąć. - Popatrzył na Liama, który miał bardzo dziwną minę.
- Na prawdę chcecie to ogladać ? - spytał zdziwiony blondyn.
- Ja chcę ! lubię patrzeć jak Harry się wzrusza. - Zaśmiał się Zayn, patrząc na Harrego, który zarumienił się i odwrócił wzrok.
- Wcale nie wzruszam się...- wyszeptał, spoglądając na Zayna i mrużąc wrogo oczy.
- A co było jak oglądaliśmy Titanica ? płakałeś jak dziecko.. - Przypomniał mu Malik.
- B... bo to było smutne ! a po za tym...boże o czym my gadamy ! oglądamy to do czy nie ? - zapytał loczek lekko jąkając się.
- Nie ! żadnych romansideł ! - wydarł się Nialler z kuchni, który robił popcorn w mikrofali. Louis zaśmiał się i spojrzał na blondaska.
- No co ? nie lubię takich filmów wole jakiś dobry horror. - Wyjaśnił, posyłając mu uśmiech. Po czym poszedł w stronę szafki i wyjął z niej wielką zieloną miskę. Następnie wyjął popcorn z mikrofali i wsypał całą zawartość do zielonego naczynia. Lou cały czas mu się przyglądał jednocześnie wypakowując z reklamówki piwa, które kupili. Był daleko myślami stąd, nadal przed oczami miał spojrzenie tej blondynki. Była taka inna, nie znał jej ale to wiedział...
- Louis ! - machnął mu przed oczami Niall. Brunet otrząsną się i spojrzał na Irlandczyka.
- Co ? - zapytał.
- Nic, wydajesz sie taki zamyślony... - Wyjaśnił, patrząc na swojego przyjaciela, który tylko wzruszył ramionami i powrócił do swojego zajęcia. Może Niall ją zna ? - pomyślał Lou, ale po co to mu wiedzieć, przecież jej nie zna. Po co w ogóle o niej myśli ?! Westchną dosyć ciężko, próbując za wszelką cenę wyrzucić z myśli tą nieznaną mu blondynkę.
- Na pewno nic ci nie jest ? - upewniał się zmartwiony Niall.
- Nie.- Odpowiedział mu krótko i stanowczo. Po czym wyrzucił reklamówkę do kosza i wziął butelki z piwem, z zamiarem zaniesienia ich do salonu.                                                                     
                                                                  *****
Layla siedziała skulona koło okna. Nie wiedziała co ze sobą zrobić, nie miała gdzie się podziać. Poczuła lekki uścisk w brzuchu, zdziwiła się. Chyba pierwszy raz poczuła się głodna, może nie pierwszy raz no ale ostatnio w ogóle nie była godna. Leniwie zwlokła się z parapetu, na którym siedziała i poszła zrobić sobie coś do jedzenia.
Gdy otworzyła lodówkę, nie zobaczyła tam wiele produktów. No kochana, czas zrobić zakupy - pomyślała.
Wyjęła jajka i postanowiła, że zrobi sobie jajecznicę. Z szafki wyjęła patelnię i olej, po czym zaczęła przyrządzać swoje danie. Jajecznica była gotowa po jakiś dziesięciu minutach. Layla postanowiła zrobić jeszcze sobie tosty, a gdy miała już wszystko przyrządzone zabrała się za jedzenie. Po posiłku posprzątała po sobie i znowu udała się do swojej sypialni. Zdjęła z siebie swój sweter, po czym zsunęła z nóg czarne rurki. Gdy została w samej bieliźnie z szuflady wyjęła czysty luźny podkoszulek i krótkie szorty. Założyła wybrane ciuchy i podeszła do łóżka, gdzie leżała jej torba. Z niej wyciągnęła czerwoną zapalniczkę i paczkę papierosów. Szybko otworzyła swoje wielkie okno i wyciągnęła jednego papierosa, odpalając go. Przymknęła powieki, zaciągając się dosyć mocno. I właśnie w tej chwili przypomniało jej się co do niej mówił ten blondyn, Niall. Powiedział, że " palenie jest złe" i niestety musiała mu przyznać rację. Niszczy tym swoje życie ale już i tak miała je zniszczone... Więc nie przejmowała się tym czy pali czy nie pali.
Zgasiła papierosa i wyrzuciła przez uchylone okno, po czym szybko wskoczyła pod kołdrę, zakrywając się nią. Była zmęczona tym dniem, tym wszystkim. Więc z zaśnięciem nie miała problemu, od razu zapadła w krainę snów. Jednak przed tym snem pomyślała o jego twarzy.Nie o Niallu, ani  o Jeremy... Pomyślała o tym brunecie.. O Louisie...

                                                                   *****

 No i znowu musieliście czekać tyle czasu na tak nudny rozdział jak ten :/
Przepraszam, że dodaje tak rzadko rozdziały. Obiecuję, że to się zmieni, ale tylko pod jednym warunkiem.. musicie komentować ! trochę się zawiodłam na was, bo mam aż 42 obserwujących a komentarzy pod rozdziałem pierwszym było 21 ale od tego odjąć moje 3 komentarze to jest tylko 19 komentarzy :(
Wiem, wiem jestem wymagająca i po prostu nie czuje sie nasycona tymi waszymi komentarzami xD
Więc dawajcie komy !! Najlepiej takie długie, możecie nawet opisać co wam się podobało bla bla blaa. Oczywiście uwagi też będę przyjmowała.
+ zaczynam pisać już rozdział trzeci, by jak najszybciej dodać trójkę <3
Pozdrawiam...ah! i też chcę podziękować za te wasze miłe komentarze pod rozdziałem pierwszym, kochaaam was!

środa, 4 kwietnia 2012

Rozdział 1


     1.)  Everything you are is everything I'm not                     
         Night and day,light and dark.  
                                               
                                                  Listen to - Love and Hate
Wszytko od początku...
Dźwięk kropli deszczu, odbijających się od parapetu obudził Layle. Otworzywszy swoje drobne powieki, poczuła chłodny wiatr, który wpadał przez uchylone okno. Zrobiło się jej zimno, więc szybko zakryła się puszystą kołdrą. Nie chciała się budzić. Chciała po prostu zamknąć swoje powieki, zasnąć i już nigdy się nie obudzić. Jednak wiedziała, że to jest niemożliwe, że musi przejść przez to bolące, chore życie. Ciężko westchnęła, patrząc bez celu na okno, które było uchylone a wiatr pieścił długą kremową zasłonę. Niebo zakrywały gęste i grube chmury, które miały ciemny kolor. Wydostała się z pod kołdry i ruszyła w stronę lustra. Widząc swoje odbicie, wzdrygnęła się lekko. Jej drobne ciało zasłaniała jedynie jej czarna bielizna. Jej długie potargane, ciemne blond włosy opadały na jej chude, drobniutkie ramiona. Twarz miała bladą. Oczy całe podkrążone, całe czerwone od płaczu...(?) 
Jeszcze raz spojrzała na swoje ciało. Była chuda... Nic nie jadała prawie przez  trzy dni. Piła tylko wodę, nie licząc tabletek uspakajających, którymi codziennie się zajadała. Przeczesała  drobną dłonią swoje włosy. Po raz kolejny cichutko westchnęła, idąc w stronę okna, za którym malował się obraz, szarego Londynu. Przymknęła powieki. Wiatr gładził  ją po jej delikatnej twarzy. Była pogrążona we własnych myślach. Cały czas myślała, nad tym co będzie dalej... Jeremy od niej odszedł, po prostu wyjechał. Napisał jej jedynie małą karteczkę o treści, "Wyjeżdżam. Nie próbuj wyjechać, bo sama dobrze wiesz, że beze mnie sama sobie nie poradzisz. Niedługo do ciebie wrócę." 
Tak, zawsze tak robił. Zostawiał ją, później wracał i tak w kółko, bez końca. Chciała wyjechać, zostawić go, lecz bała się. Bała się, że sobie nie poradzi. Można było nawet powiedzieć, że była uzależniona od niego. Tak cholernie ją bolało to, że nie może mieć normalnego życia. No bo jak wygląda jej życie z Jeremym ? ciągłe kłótnie, które kończyły się rękoczynami. Wykorzystywanie, zmuszanie do brania narkotyków, i wiele innych okropnych rzeczy. Nie pozwalał jej odejść powiedział, że jest ona jego własnością i nikt nie może jej mieć. Czasami ją bił, i nawet nie przepraszał za te czyny. Zapewniał ją, że ją kocha, ale tak na prawdę była tylko jego zabawką. Jednak on tej zabawki nie chciał puścić, bo bał się żyć sam. Jeremy był typu bad boy'a, palił, pił, wdawał się w bijatyki... 
Jedną z najokropniejszych rzeczy w tym wszystkim jest to, że Layla stawała się jak on.  Niedbała o swoje życie, nie uśmiechała się, nie kochała....Bo nie miała dla kogo. Na początku myślała, że kocha Jeremiego a on ją. Lecz to wszystko było jedynie jego chorą grą. Gdyby mogła cofnąć czas, zrobiła by to. 
Gwałtownie otworzyła swoje zmęczone powieki, nie chciała rozmyślać o tym. Nawet nie zauważyła kiedy jej szczęka zaczęła drżeć od zimna. Co miała się dziwić, stała w samej bieliźnie do tego przy otwartym oknie. Szybko je zamknęła. Wzięła koc, który leżał na łóżku i okryła się nim, udając się  w stronę kuchni. Gdy dotarła do celu, usiadła na blacie i sięgnęła po paczkę papierosów. Wyciągnęła jednego i odpaliła go, zaciągając się. Wypuściła z ust, szary dym, zaciągnęła się ponownie. Pomyślała, jaką niesamowitą moc ma ten narkotyk, że choć na kilka sekund zapomina się o własnych problemach. Wypaliła jeszcze kilka, a pozostały popiół strzepnęła na ziemię. Miała ochotę zapić się, na tyle mocno, by po przebudzeniu nie pamiętać niczego, ani dnia dzisiejszego, ani poprzednich. Tak bardzo chciała przestać o tym myśleć. Zajrzała do barku, jednak nie zauważyła w nim żadnego alkoholu, tylko puste butelki. Postanowiła pójść do sklepu, jednak widząc w lustrze swoje odbicie ruszyła wpierw do łazienki. Wyciągnęła z szafki swój rozciągnięty turkusowy sweter, którego włożyła przez głowę. Na wychudzone nogi wsunęła czarne rurki. Związała włosy w niedbałego koka, i wciągając leżące w przedpokoju trampki i wyszła z domu. O mało co nie zapomniawszy o zamknięciu drzwi.
                                                                             
                                                                     ******
 W domu panowała przyjemna cisza. Harry ciesząc się tym, zaparzył sobie kawy i zrobił trzy tosty. Następnie rozsiadł się na krześle. Spojrzał na swoje wypieki uśmiechając się lekko. Wziął jednego, a gdy już miał wziąć pierwszego kęsa, ktoś bezczelnie mu przerwał, zabierając tosta. Brunet burkną coś niezrozumianego pod nosem i odwrócił się za siebie, by móc spojrzeć na osobę, która zabrała mu jego pożywienie. Jego oczom ukazała się roześmiana twarz Louisa, który spokojnie jadł jego śniadanie za niego. Lokaty obdarował go wrogim spojrzeniem, na co Louis roześmiał się jeszcze bardziej, siadając koło niego. 
-Chleb jest w szafce koło okna po lewej stronie,toster jest na blacie naprzeciwko ciebie,masło swobodnie sobie stoi w lodówce, w szufladce po lewej stronie, tak samo jak dżem. Więc możesz spokojnie ruszyć swój tyłeczek i iść sobie zrobić.-Burkną Harry, Louis puścił do niego oczko, ponownie uśmiechając się. Sięgną po jego kawę, biorąc małego łyczka, ponieważ kawa była jeszcze gorąca. Lokaty po raz drugi obdarował go morderczym spojrzeniem. Na co Louis tylko cicho westchną odkładając jego kawę. 
- Co, moje kochanie nie ma dziś humorku? - zapytał, lecz nie odzyskał  odpowiedzi.-Harry...? - machną mu przed oczami ręką. 
- Chyba cię słyszę. - Westchną 
- to się cieszę, bo już myślałem, że nie kontaktujesz. - Harry przewrócił tylko oczami i poszedł zrobić ponownie tosty. 
- Oh ! zrób też dla mnie ! - krzykną ktoś z góry, schodząc po schodach. Głos zapewne należał do Zayna. Harry wkurzył się, to prawda nie miał dziś za dobrego humoru. Może to przez tą pogodę ? a może przez to, że się nie wyspał ? sam nie wiedział... 
- Wiecie co ?! chyba was obdarowano takim cudownym darem jak ręce czy nogi. Więc spokojnie możecie sobie zrobić te cholerne śniadanie ! -krzykną wkurzony Harry, wybiegając na górę po schodach, do swojego pokoju. Zayn staną w kuchni jak w ryty, zastanawiając się czy może coś złego powiedział. Louis doskonale wiedział o czym myśli czarnowłosy, więc od razu pokręcił przecząco głową. Uspakajając go i uświadamiając, że jest niewinny, całej tej sytuacji.
-Ma zły humor... pewnie się nie wyspał. - Wytłumaczył Lou, na co Zayn lekko kiwną głową na znak zrozumienia.
- A właściwie gdzie jest Niall ?-spytał Pakistańczyk.
- Sam nie wiem... chyba gdzieś poszedł. Mówił coś, że idzie się przejść. - Odpowiedział po chwili zamyślenia, Lou.
- W tą pogodę... i to o takiej godzinie?-zdziwił się Zayn, tamten tylko kiwną głową.
 
Irlandczyk spokojnie spacerował po parku. Po prostu chciał się przejść, nie żeby od razu coś się działo. Miał tylko ochotę się przewietrzyć. Tak wiedział, że wybrał sobie marny dzień na spacery, lecz szczerze mówiąc nie przeszkadzał mu deszcz. Wędrował po małej uliczce, nie było za wiele ludzi, z czego szczerze mówiąc się cieszył. Nagle przypomniał sobie, że nie zjadł śniadania, co jak co, ale Niall zapomniał o śniadaniu ? sam sobie się dziwił. Niedaleko zauważył mały sklepik, więc od razu udał się w jego stronę. Gdy dotarł  do małego spożywczego sklepu, otworzył szklane drzwi i wszedł do środka. Przemieszczał się koło półek z jedzeniem, zatrzymując się koło słodyczy, wziął dwie paczki żelek. Po czym poszedł za nie zapłacić.                                                                                            
                                                           ******
Layla stała już pod sklepem, ze swoim zakupem w rękach. A tak mniej więcej z paczką papierosów i butelką whisky.Bez zastanowienia otworzyła butelkę, biorąc z niej wielkiego łyka.
Skrzywiła się na sam smak alkoholu, spojrzała na butelkę marszcząc brwi. Wzięła kolejnego łyka, nie przejmując się tym ,że właśnie stoi pod sklepem. Nikt jej nie widział, bo w sumie nikogo prawie nie było, bo kto normalny chodziłby po mieście w taką pogodę ?
Piła zachłannie nie odrywając się od butelki, nagle zakrztusiła się. Od razu oderwała swoje drobne wargi od alkoholu, zakryła dłońmi swoje usta kaszląc przy tym dosyć mocno. Bez zastanawiania się, wyrzuciłam alkohol do pobliskiego kosza. Papierosy jak i portfel, schowała do tylnej kieszeni swoich spodni. Wzięła głęboki wdech i ruszyła w dość dobrze znanym jej kierunku. Zawsze tam chodziła, gdy miała jakiś problem, lub po prostu chciała pobyć sama.
Ominęła wielki park, po czym skręciła w prawo, a jej oczom ukazało się parę bloków i sklepów.
Na samym końcu uliczki był duży, stary opuszczony hotel. Tak to właśnie tam się wybierała. Dziwiło ją to, że jeszcze nikt nie zlikwidował tego hotelu, ani nic. Po prostu tu sobie stał, miał już swoje lata, ale i tak było w nim coś magicznego i przyciągającego. Tak przy najmniej uważała Layla. Chwyciła za złotą klamkę, na szczęście drzwi były otwarte. Uchyliła je wchodząc do środka, ujrzała dobrze znany jej widok...
Rozglądnęła się dookoła, ostrożnie stawiając swoje kroki na skrzypowatej podłodze. Minęła recepcje, następnie jakieś miejsce z fotelami, małym stolikiem i wielką szafą, na której kiedyś były poustawiane książki. Zatrzymała się koło ściany, na której były zawieszone duże czarno-białe obrazy. Lubiła na nie patrzeć, na wszystkich obrazach był namalowany Paryż. Uśmiechnęła się, przypominając sobie te czasy kiedy ona sama była w Paryżu. Tak, to prawda była w tym przepięknym mieście, gdy miała piętnaście lat. Była tam jeszcze ze swoimi rodzicami w wakacje. Właśnie... jej rodzice, na te słowo od razu posmutniała. Jej mama i tata wyjechali do Włoszech, oczywiście namawiali córkę by jechała z nimi ale ona uparcie chciała zostać, razem ze swoim chłopakiem Jeremym. Żałowała teraz swojej decyzji, gdyby tylko mogła wrócić do swoich rodziców, do Włoszech. Niestety Jer jej nie puści. Tutaj w Londynie nie miała nikogo, jej rodzice wyjechali, tak samo jak reszta rodziny. W sumie tutaj miała  ciotkę i babcie, lecz mieszkały gdzieś poza miastem.
Pociągnęła nosem biorąc głęboki wdech, po czym udała się w stronę windy. Gdy stanęła koło niej, weszła do niej i nacisnęła malutki przycisk, który prowadził na samą górę. Dziwiła się, że jeszcze działała...
Gdy winda się zatrzymała na ostatnim piętrze, dziewczyna wyszła z niej udając się w stronę drzwi. Otworzyła je i zaczęła się wspinać po malutkich schodkach, mogła już poczuć lekki wiatr, który tarmosił jej niedbałego koka. Gdy już pokonała schody, zobaczyła śliczny krajobraz całego Londynu, tak... dotarła tam gdzie chciała. Rozglądnęła się dookoła, po czym usiadła, patrząc na szare miasto. To było jej ulubione miejsce, a raczej ulubiony dach. To może zabrzmieć trochę dziwnie i śmiesznie, lecz lubiła tu siedzieć, na tym wielkim dachu. Najbardziej lubiła patrzeć na ten śliczny krajobraz. Nie była dziś za ładna pogoda, można było usłyszeć jak małe kropelki deszczu spadały na dach, a wiatr wiał wydajać z siebie groźny gwizd. Layla zamknęła oczy, wdychając zimne powietrze. Nawet nie zauważyła kiedy po jej policzkach zaczęły spływać łzy. Po raz kolejny tego dnia, płakała. Lecz tym razem płakała z tęsknoty. Tęskniła za rodziną, za normalnym życiem, tęskniła nawet za miłością. Tak bardzo brakowało jej czyjejś miłości, chciała wreszcie się zakochać. Dotarło to do niej już dawno, że Jeremym był jej tylko zauroczeniem. Żałowała, że go w ogóle poznała. Nigdy się o nią nie troszczył, nie kochał. A ona właśnie potrzebowała czyjejś troski i czułości...
Zaczęła cicho szlochać, otulając się ramionami...
Gwałtownie otworzyła oczy, gdy tylko usłyszała czyjeś kroki. Wystraszona rozglądnęła się dookoła, lecz nikogo nie było. Ponownie przymknęła powieki, dopiero po minucie usłyszała te same odgłosy... czyjeś kroki. A gdy otworzyła oczy, ujrzała przed sobą twarz jakiegoś chłopaka, blondyna o niezwykle pięknych oczach. Chłopak posłał jej ciepły i przyjazny uśmiech.
- Hej... wszystko w porządku ? - zapytał, Layla patrzyła na niego badawczym wzrokiem.
Znała go? może to był kolejny koleś, który szukał Jeremego, żądając od niego kasy ?
Chociaż blondyn nie wyglądał na takiego, który żądał pieniędzy. A może, Jer wysłał go by sprawdzić co z Laylą, czy przypadkiem nie uciekła. Szybko sobie uświadomiła, że nic nie odpowiada, więc szybko otrząsnęła się, pytając :
- Znamy się ? - blondyn zaśmiał się pod nosem.
- Nie, nie znamy. Jestem Niall - uśmiechną się przyjaźnie.
- Dobrze, a więc Niall... co ty tutaj robisz ? - zapytała, Niall wzruszył ramionami, siadając koło niej.
- Tak se przyszedłem... często tutaj przychodzę. - Odpowiedział
- Nigdy cię tutaj nie widziałam. - Wyznała mu, lekko się uśmiechając. Niall odwzajemnił uśmiech, zastanawiał się co ona tu robi ? i dla czego ma zapłakane oczy. Nie znał jej, a już miał chęć jej pomóc.
- Jestem Layla... - uśmiechnęła się ponownie, wycierając ręką swoje policzki, które były mokre od płaczu.
- A ty, co tutaj robisz ?-spytał po chwili blondyn.
- Nie wiem... lubię tu przychodzić. - Westchnęła, Niall wiedział, że coś się stało i musiała mieć jakiś problem... ale głupio mu trochę było, tak od razu pytać o to. Przecież jej nie znał, zawsze lubił wszystkim pomagać, i tak samo jak teraz, chęć pomocy zwyciężyła. Musiał o to zapytać...
- Coś się stało ? - spytał, dziewczyna spojrzała na niego lekko marszcząc brwi.
- Eee... tak, stało się. Popełniłam kilka  błędów i teraz muszę za nie płacić, - wyszeptała. Irlandczyk spojrzał na nią smutnymi oczami, nadal nie wiedząc o co chodzi.
- Ale nie chcę o tym rozmawiać. - Powiedziała chłodno, wyciągając z kieszeni paczkę papierosów. Blondyn widząc to skrzywił się.
- Nie pal. - Powiedział, Layla spojrzała na niego jak na głupka.
- Słucham ? nie znasz mnie i nie...
- Palenie jest złe...-przerwał jej, wyrywając papierosa z ust i łamiąc go na pół.
- Ej ! - wrzasnęła, świetnie znała go może od pięciu minut i już prawi jej kazania, jak by byli dobrymi przyjaciółmi - pomyślała.
- To moje życie mogę robić co mi się podoba. - Powiedziała szorstko
- wiem... ale niedługo  przez te palenie, nie będziesz miała tego życia. - Westchną, ona tylko przewróciła oczami. Następne dziesięć minut spędzili w milczeniu. Nie wiedziała dla czego ale polubiła go, wymienili ze sobą tylko kilka zdań a ona zdołała go już polubić. Blondyn też ją polubił, chociaż nadal nie wiedział czemu siedzi tu zapłakana, lecz nie dziwił się czemu nie chce mu powiedzieć. Znali się dopiero kilka minut nie znała go, a on nie znał jej, w tym był problem. Spojrzał na dziewczynę, patrzyła na Londyn smutnymi oczami. Chciał jej jakoś poprawić humor, nagle przypomniał sobie, że nadal została mu paczka żelek. No co ? jeśli mu żelki poprawiają humor, to może i jej pomogą, pomyślał. Wyjął opakowanie, Layla nawet nie spojrzała na niego.
- Layla... - wyszeptał, ta na niego spojrzała pytającym spojrzeniem.
- Chcesz żelek ? - zapytał, wymachując przed nią opakowaniem słodkości. Blondynka roześmiała się, jednak po chwili na jej twarzy zawitał lekki grymas. Przecież nie mogła się z nim śmiać ani rozmawiać. Jeremy zawsze zabraniał jej się przyjaźnić, gdyby dowiedział się, że z kimś się zadaje wpadłby w szał. Nie może pozwolić sobie na żadne przyjaźnie. Nie może...
- Nie dzięki ja... muszę już iść. - Powiedziała, szybko wstając, Niall nie wiedział co się dzieje.
- Coś się stało ? - zapytał, uświadamiając sobie, że zadaje te pytanie dziś już chyba z trzy razy.
- Nie, nie...jest okey. Miło było mi cię poznać Niall. - Zmusiła się do uśmiechu, pośpiesznie odwracając się do przodu."Boże Layla, zachowujesz się jak wariatka, to tylko człowiek"- mówił jej jakiś przeklęty kłosik w głowie. Sama zastanawiała się czy trochę nie przesadza, w sumie nie ma tutaj Jera. Po za tym, nie robiła przecież nic złego, czy rozmawianie z kimś jest jakąś zbrodnią ? zastanawiała się. Już chciała iść do wyjścia, lecz na jej nieszczęście, niechcący wpadła na kogoś. Przeklęła pod nosem, unosząc głowę do góry, by spojrzeć na osobę,  z którą się zderzyła. Jej oczom ukazało się dwóch nieznanym jej mężczyzn...


                                                                     ******



I oto rozdział pierwszy :) Mam nadzieję, że się wam  spodobał.
 Przepraszam, że tak długo czekaliście na ten rozdział. Teraz mam dwa tygodnie wolnego więc myślę, że przez ten czas coś wymyślę. Chcę podziękować curllss za pomoc przy pisaniu, polecam jej bloga w którym się zakochałam! - http://lovesuucks.blog.onet.pl/
I tak przy okazji polecam też drugiego bloga mojej kochanej przyjaciółki,
Blan -http://we-never-leave-you.blogspot.co.uk/
Tytuł bloga (którego napisałam po angielsku) jest tekstem z tej piosenki Love and Hate

Po polsku oznacza on -  " Wszystko czym jesteś,jest wszystkim czym ja nie jestem,noc i dzień światło i ciemność. "
Kolejna rzecz...Wow, tyle komentarzy pod prologiem ? jesteście kochani ! Dziękuję wam, komentarze są dla mnie bardzo ważne, i mam nadzieje,że pod tym rozdziałem też będzie tyle komentarzy, bo skoro tyle was tu jest :P  
A więc do następnego, komentujcie!

Buziaki ;*